Witajcie,
Na początku sierpnia, byłam na kilku dniowych gościach :) w województwie zachodniopomorskim. Pakując, zastanawiał się nad zabraniem ze sobą laptopa i wełenek. Zamiast tego, z myślą o tamtejszych jeziorach zabrałam strój kąpielowy. Niestety mój wybór okazał się kiepski. Od momentu przyjazdu do momentu wyjazdu towarzyszył nam deszcz, nie wiedziałam gdzie się podziać. Trzeciego dnia deszczowej udręki, nie wytrzymałam i chwyciłam za mąkę i sól.
I tak oto powstały moje pierwsze solniaczki. Najbardziej spodobały mi się donaty z dziurką, mam zamiar upiec parę sztuk, tyle że w kolorkach i z lukrem :)
Włoski aniołka wykonałam przy pomocy praski do czosnku, jeśli pamięć mnie nie myli, pomysł ten podpatrzyłam na blogu "dziurka i takie tam" , podobnie jak i baranka runo.
Serdecznie pozdrawiam,
Gosia
Gosieńko, są boskie! Baranka i aniołka już widziałam, ale kurkę widzę pierwszy raz i już ją uwielbiam. Żeby jeszcze miała kolorki...; )
OdpowiedzUsuńBardzo fajne Ci wyszły Gosiu! Czekam na udekorowane donaty :)
OdpowiedzUsuńGosieńko, śliczne te solniaczki. A pomalujesz je, czy zostawisz białe?
OdpowiedzUsuńPrzesyłam uściski
Ps. Baranek jest słodki:)
Ślicznie Ci to wyszło 😘
OdpowiedzUsuńCo to deszcz może z człowieka zrobić, jak i z dzieci, które... w czasie deszczu się nudzą :p fantastyczne solniaki i jak mniemam, dość duże :))
OdpowiedzUsuńprzypomniały mi się moje początki z solniaczkami, Twoje są prześliczne, masz do tego talent:)
OdpowiedzUsuńjeśli to pierwsze dzieła, to ciekawe jak będą wyglądać kolejne?! przepiękne prace!
OdpowiedzUsuńMnie się jeszcze nie zdarzyło nie zabrać co najmniej jednej robótki na wakacje :)
OdpowiedzUsuńTrzeba Ci jednak przyznać, że poradziłaś sobie śpiewająco i udowodniłaś, że nie tylko filcowanie świetnie Ci wychodzi. Moimi faworytkami są aniołek i kokoszka :)
Świetne solniaczki! Deszcz się czasem przydaje jak widać :) chociaż oczywiście rozumiem, że jednak słońce byłoby bardziej wskazane nad wodą :)
OdpowiedzUsuńŚwietne.
OdpowiedzUsuńWielokrotnie mi się zdarzało, choć sól szczypie w paluchy. Klej do tapet dodaje błysku (może być przeterminowany). Ja najbardziej lubię suszenie w warunkach naturalnych (choć przy grubszych dziełach, dużo dłuższe, ale mniejsze ryzyko popękania). Na dodatek można barwić tak masę jak i później malować.
Pozdrówki.
Zdolna Bestia ;-)
OdpowiedzUsuńŚliczne wszystko!!!
fajniutkie ^_^
OdpowiedzUsuńBardzo fajne rzeczy zrobiłaś!
OdpowiedzUsuńPiękne solne dzieła. Szkoda, że Ci słońce nie dopisało. Troszkę ciepełka, to człowiek zawsze inaczej odpoczywa. Pozdrawiam cieplutko:))
OdpowiedzUsuńsolniaki wyszły fajnie
OdpowiedzUsuńŚwietne, szczególnie kurka;)
OdpowiedzUsuńMasz talent! Masa solna nie jest trwałym produktem, dlatego w glinie można się zakochać, jest trwała i połączona z Twoim talentem byłby świetny efekt :)
OdpowiedzUsuńPrace wyglądają świetnie, teraz tylko upiec i pokolorować, a dopiero będą śliczności :)
OdpowiedzUsuńZabawa z dzieciństwa a nadal działa na nudę ;) Świetne figurki :)
OdpowiedzUsuńBaranek z grzywką jest cudny
OdpowiedzUsuńPiękne prace, super talent, Ja, w wspólnie z dziećmi z przedszkola, robiłam trochę większe anioły. Wtedy przydaje się praska do ziemniaków:)
OdpowiedzUsuńMałe cudeńka !
OdpowiedzUsuńCzego się nie dotkniesz wychodzi pięknie :)
OdpowiedzUsuńNo,no,no gratulacje,super. Zdolniacha jesteś :)
OdpowiedzUsuńŚliczności!
OdpowiedzUsuńGosiu zawsze powtarzam,za co się nie weźmiesz wychodzi cudnie,ciekawa jestem czy będziesz je malowała😁
OdpowiedzUsuńSerdeczności najmilsze ślę 😊
Ja wiedziałam, że tak będzie! Mistrzyni na każdej płaszczyźnie! Maleńka jesteś wielka!!! Czekam na kolejne masosolne Twoje cuda!
OdpowiedzUsuńKurki jeszcze takiej nie widziałam :) Pięknie!
OdpowiedzUsuńPierwszycraz atak twórczo i owocnie!:)
OdpowiedzUsuńDo schrupania;)
OdpowiedzUsuń